Odkąd znalazłam pod choinką blender (dziękuję Gwiazdko :*), nie mogę się z nim rozstać. Wszystko, co staje na mojej drodze mieliłabym i blendowała. I już nie raz przyszedł mi pomysł na pesto, ale zawsze czegoś mi do niego brakowało. Tym razem też, ale bazylia patrzyła na mnie już z lekka zasuszonym liściem i stwierdziłam, że należy jej się drugie życie.
Potrzebujesz:
- dosyć sporo, około dwóch garści świeżej bazylii
- twardy ser (najlepiej parmezan, albo jakiś inny włoski, ale cheddar czy edam też będzie odpowiedni i znacznie tańszy)
- 3 łyżki sezamu (lub dowolnych orzechów)
- oliwa z oliwek
- sól do smaku
- grubo zmielony pieprz
Tak pesto wygląda PRZED:
I jedziesz blenderem ;) Mnie efekt bardzo zaskoczył. To jest pyyyszne!
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz