Rzadko w mojej kuchni pojawiają się potrawy z ziemniaków, ale jak już przychodzi na nie czas staram się podać je w sposób, który zainteresuje nie tylko kubki smakowe, ale również będzie nie lada gratką dla zmysłu wzroku. Podczas przeglądania internetu moją uwagę przykuł taki oto sposób podania. Jest niezwykle prosty. Należy jedynie naciąć ziemniak po jednej stronie w cieniutkie plasterki, mając na uwadze, aby nie przekroić go do końca. Warzywo upieczone w ten sposób jest miękkie, niemalże rozpływające się w ustach, pod spodem. Przypieczone talarki zaś są mocno chrupiące.
Przyprawiłam je świeżym tymiankiem, grubo zmielonym pieprzem i solą, oraz posmarowałam oliwą z oliwek. Piekłam około półtorej godziny w temperaturze 180 stopni.
Smacznego!
każdy niejadek by się nie oparł!
OdpowiedzUsuńa ja, chociaż raczej jestem takim "jadkiem", też się nie oprę.
"Jadkom" myślę, że weselej w życiu, głównie przez szeroki wachlarz smaków na podniebieniu. Ziemniaczek niech idzie na zdrówko. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam ciepło :)
Usuńpiękny! chętnie skorzystam z propozycji :)
OdpowiedzUsuńJakie pyszności !!!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam taki ponacinane pieczone ziemniaczki z rozmarynem i czosnkiem..a przy tym ten zapach w kuchni..ach :)
OdpowiedzUsuńmoja mama robiła kiedyś podobne z czosnkiem :)
OdpowiedzUsuńZiemniaki w żadnej innej postaci nie mają startu do takich pieczonych cudów :-)
OdpowiedzUsuńZjadłabym wszystkieeee, uwielbiam takie ziemniaczki;)
OdpowiedzUsuń